Battlefield

     Seria dobrze znana od wielu lat, lecz dla mnie zakończyła się na Bf 2, wszystkie serie po nim były już tylko zwykłymi strzelankami. Ile to godzin spędziłem przed 1942, próbując zająć bazy, próbując sił z dwóch stron konfliktu, używając do tego wszelkiego sprzętu, jakiego gra oferowała.
     Patrząc z dalszej perspektywy dla gracza, który rzadko uznaję multiplayer (czytaj ja), rozgrywka powinna być stu procentowo nudna. Jednak było inaczej, godzinami siedziałem przed ekranem, denerwując swoją kochaną rodzicielkę, starając się zająć bazę wroga, gra naprawdę wciągała. Również część II, choć w nieinteresujących mnie realiach, potrafiła zająć kawał czasu, szczególnie jak pobrało się nowe mapy. Najwięcej frajdy sprawiał przelot samolotem i zniszczenie przeciwnika za pomocą bomby lub KM-u, momentalnie w głowie pojawiała się scenę z „Wróg u bram”, gdzie wróg z powietrza masakruje łodzie na Wołdze.
     Jako niby wytrawny lotnik spróbowałem swych sił w nowszej wersji. Niestety to już nie było to samo, maszyna pędziła, jakby ją sam diabeł gonił. Mój refleks staruszka po osiemdziesiątce uniemożliwiał skuteczną walkę, na całe szczęście była druga opcja helikopter. I ponownie znalazłem ulubioną maszynę, najpierw za sterami pierwszego pilota do wykończenia rakiet, a następnie drugim pilotem, siekając wszystko z działka i naprowadzanych rakiet. Największym plusem Battlefielda w porównaniu do innych podobnych produkcji był podział na klasy, to była naprawdę nowość dla takiego młodziaka, jak ja. Już nie zabierałem broni poległym wrogom, miałem również ich ekwipunek, do dziś nie mogę uwierzyć, że ktoś wpadł na pomysł, by zwykłymi paroma granatami, można było rozwalić czołg. Jedynym mankamentem różnorodności klas, była powtarzalność broni, szczególnie po sowieckiej stronie, serce bolało, gdy zamiast PPSz-y czy też PPS, lataliśmy z thompsonem i stenem. Samo to, że mogłem walczyć w znanych lokacjach, skutecznie odpychała pewne niedociągnięcia, których było sporo. Mimo to ta gra jest najlepszą z serii, podobnie jak słabsza dwójka. Co do pozostałych...
     Ogrywałem 2142, choć nie bardzo przypadła mi do gustu, ze względu na super przyszłościową broń, a może dlatego, że miałem tylko dostęp do pirata? Nie wiem. Bad Company 2, dobra strzelanka, ale pierwszy zawód. Czekając, aż się zainstaluje, z wielkim podnieceniem czekałem, jakie nowości przygotowali twórcy względem starszych odsłon. Jakie nowe bronie, klasy, pojazdy, im dalej przewijał się pasek postępu, tym nie mogłem się doczekać. Pierwsze odpalenie i... zapala się czerwona lampka, w menu prócz nowej gry nie ma żadnej opcji. Emocje opadły, klikam więc ów przycisk i przerywnik filmowy. Jak mówiłem, będąc dzieciakiem, o gadali po polsku. Przewinąłem film, wcześniej jakoś nie miałem ochoty na nie, liczyła się tylko rozgrywka, a nie jakaś tam historia. I całkowite rozczarowanie, przeplatane nadzieją, że może, jak postać zginie, wtedy wyświetla się ekran z klasami. Niestety, im głębiej brnąłem w grę, tym mniej jej miałem. Gra grą, więc klikałem dalej, a w myślach jedno zdanie, spierdzielili to, z Bf zrobili normalną strzelankę.... Na szczęście gameplay był dobry, rozwalanie budynków za pomocą ładunków wybuchowych i RPG było niesamowitą frajdą, dodatkowo dubbing mistrzowski, do dzisiaj pamiętam scenę biegnięcia pod ostrzał i tekst jednego z kompanów: Zaraz wpierdole temu moździerzyście.
     Przeszedłem całą, ale wiedziałem, że to, za czym tęskniłem, już nie wróci. Przyszedł Bf 3 i 4, Hardline, gry dobre, ale mające super krótkie kampanie, na których mogłyby się wzorować jakieś filmowe dramaty, po przejściu singla, pozostawał multik. Niestety orłem sieciowym nie jestem, więc szybko porzuciłem granie. Samego Bf1 znam tylko z filmików z youtube, fajny pomysł przenieść rozgrywkę do I wojny, jednak nie kupiłbym jej, nie lubię gier PvP, a to by mnie czekało, bo lichy kampaniach. Ja wiem, że zaraz ktoś powie, że wszystko teraz kręci się wokół multi, ja jednak jestem zatwardziałym PCtowcem i singlem, chce korzystać ze stworzonego świata, bez możliwości, że jakiś inny idiota przed ekranem mi to uniemożliwi, a przede wszystkim pragnę poznawać nowe historie, przeżywać to, co główny bohater, a nie latać po tych samych mapach i robić wciąż to samo. Dodatkowo zupełnie nie jestem utalentowany w kwestii grania PvP, można wręcz powiedzieć, że lamie.
     Kończąc, bardzo odczułem zmianę w kwestii podejścia do rozgrywki w Battlefieldzie, ta gra była zawsze odskocznią od zwykłych strzelanek, czymś, w czym naprawdę trzeba było kombinować, by móc wygrać, a teraz tak naprawdę zaczyna się coraz mniej różnić od swych konkurentów, ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.





























Komentarze

Popularne posty