Wiedźmin

 Dawno mnie tu nie było, ale co tam wrzucę coś. 

Sagę Wiedźmina przeczytałem wielokrotnie, choć było to już jakiś czas temu. Uwielbiałem przygody Geralta i spółki. Do dzisiaj pamiętam, jak Ciri spotkała karzełka (albo kogoś w tym stylu), który okazał się ludojadem, w pamięci zapadł moment jego ataku na dziewczynę, W książkach można znaleźć wiele momentów, które trudno wyrzucić z głowy. Z gier niestety ukończyłem tylko część pierwszą, resztę poobserwowałem na gameplayach, niestety na moim kochanym, starym ziemniaczku dwójka chodziła koszmarnie, a o ostatniej nawet nie myślałem. 

Sam świat Sapkowskiego kojarzę dobrze, choć daleko mi do ultrafana, więc gdy usłyszałem o nowym serialu... Pomyślałem, że w przyszłości można będzie go obejrzeć. Nasz rodzimy serial, wbrew wielu krytyków uznaje za naprawdę dobry, pomijając oczywiście maszkary, jak gumowy bazyliszek, czułem ten klimat, tych bohaterów,  para Żebrowski i Zamachowski idealnie wpasowała się w swoje rolę. środowisko nie było sterylne, a odcinki nie zanudzały, choć ten rozstrzał trochę drażnił, jednakże trudno było nie nadążać za akcją. 

Dziś obejrzałem Pół roku poezji później, naprawdę w miarę dobra produkcja fanowska. Oczywiście oglądając go, należy mieć w głowie granicę poprzeczki, nikły jak na dzisiejsze standardy budżet, w większości amatorzy, lecz na plus krajobrazy, klimat, czy też w miarę ogarnięta fabuła. Niestety główny antagonista kojarzy się z typowym dresem, dość drewniane aktorstwo, łysa głowa i toporne ruchy... Na dodatek dla takiego głąba jak ja, jego motywy są dość zamglone, żeby nie powiedzieć nieznane. Niby mutant, niby nie wiedźmin, a masakruje Vesemira i Eskela, a scena, gdy przybywają do zniszczonego dworku... Według mnie, lepiej ją szybko przewinąć, cringe. W grze wielu aktorów widać tę sztuczność wypowiedzi, mi w uszy rzuciła się Triss, Julian i pan Dresiarz, którego imię albo nie padło, albo go nie usłyszałem. Efekty specjalne nawet, nawet, szczególnie spotkanie czarodziejek. 

Całość polecam obejrzeć, szczególnie dla roli Lamberta, aktor naprawdę dobrany do  tej postaci. Widać tu odpowiednie podejście do tekstu źródłowego, a właściwie świata, wszak nowa historia została dopisana, świat w tle, czy też wiele ciekawych, nie tylko pierwszoplanowych postaci. Trochę odbiegłem od tematu, ale co tam.  Przejdźmy do tego nowego tworu... Niestety nie oglądałem, lecz po przejrzeniu, przeczytaniu recenzji, zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych oraz pozostałych materiałów muszę rzec, że nie ominęło mnie zbyt wiele.

To, co kłuje w oczy to zmora dzisiejszych czasów, czyli poprawność polityczna. Czarne elfy, czarna czarodziejka, multikulti w miastach, czy też karły, jako krasnoludy. Nie wspomnę o zniszczone Triss, czy też Yennefer.  Dla wielu jest to po prostu szukanie dziury w całym, jak w ogóle ktoś śmie się czepiać? Przecież to adaptacja... Właśnie adaptacja, nie inspiracja, przekształcamy tamtejsze realia na obiekt typowo wizualny, którzy rządzi się swoimi prawami. Jeśli byłby to po prostu serial, nie wiem, wojownik, mściciel, pogromca potworów, to wtedy wielu nie krzyczałoby, rwąc sobie z głowy włosy.

Pierwsza rzecz driady... Uwielbiałem te postacie, blade, ładne kobiety, nienawidzące tych, którzy ośmielają się przekroczyć ich puszczę. Ilu ludzi zginęło od ich strzał, które jak żądła raniły, praktycznie znikąd. Ale skąd ten kolor skóry? Jeśli mnie pamięć nie myli to albo nasłonecznie zmusiłoby to organizmy do takiego przystosowania, albo w wyniku wymieszania się genów. Wiadomo, że musiałoby to trwać znaczy, ale to znaczny okres czasu, ale tu wśród mroku lasu? O wymieszanie też trudno, zważywszy na niegościnność. I ta broń... Zawsze sądziłem, czytając książki, że to lud, dbający o naturę i raczej nie używałby ognia, więc skąd miecze? To można by wytłumaczyć zdobyczą, ale raczej brzydziłyby się używać orężu ludzi. Łuk i strzały, to chyba nosiły. Nie wiem, czy to przez gry, ale kojarzą mi się z zieloną, bladą skórą, a nie czarnoskórymi amazonkami.

Czarna czarodziejka, zawsze jakoś mało mnie interesowały czarodziejki, prócz oczywiście Triss i Yennefer i tu muszę przyznać, że tylko materiały, które obejrzałem nastawiają negatywnie moją ocenę, co do wyglądu, czy też charakteru. Tu wielka matrona, przepoteżna, zimna i zabójca (z tego, co się dowiedziałem, w porównaniu do reszty czarodziejek miała raczej "dobry" charakter, jeśli ktoś go mógł mieć w świecie Sapkowskiego). I to wyższe panowanie w Niflgardzie... Jeśli dobrze pamiętam czarodzieje tam nie posiadali zbyt wielkiej renomy i byli trzymani na krótkiej smyczy. Szczerze wątpię, by prócz doradcy, mag, czarodziejka, czy ktokolwiek magiczny mógł zasiadać wyżej. 

Tu też będąc w temacie, należy spojrzeć na przedstawienie magii... W większości najpotężniejsi ludzie, którzy tworzyli mutanty, prowadzili intrygii na wysokich szczeblach, niszczyli budynki i tak i tak dalej, tu są zwykłymi piedołami, których byle żołnierz może pokonać byle kopniakiem. I ta niekonsekwencja... Czarowanie niby trudne, niby słabe, a Ciri w kilka sekund, bez żadnych ćwiczeń stawia portal... 

Triss... Przepiękna w grach, dobra duszyczka, grając w jedynkę i obserwując dwójkę i trójkę, szczerze byłem za nią. Tu... Cyganka, która może ci powróżyć z dłoni, a w drugim sezonie niby włosy ok, niby troszkę lepsza gra aktorska, ale te brwi... To tak jakby nosiła perukę. 

Yennefer, garbuska z lizakiem w ustach, ciągle krzycząca. Scena z toporem, szkoda gadać. Po kiego dawać czarodziejce narzędzie kata? Rozumiem różne zagrywki, ale nie mogła użyć do tego magii? Jedno mogę rzec, co do wyglądu prezentuje się bardzo ładnie, ale z przedstawionego charakteru odbiega od prawdziwej. W książkach zawsze ją podziwiałem, potężna, dumna, czasem wyrachowana, z wierzchu zimna, bardzo często niezrozumiana, zupełnie zepsuli tę postać. Jaskier i Geralt mogą być, nie wiem, czy z tą "walką" z showrunnerką to tylko zabieg, by wpłynąć na odbiór, lecz przynajmniej to można uznać za plus.

Multi-kulti w miastach... Jaki sens ma pokazanie problemu rasowego, skoro w mieście jest tak wielu innych? Przecież ten problem traci na znaczeniu, jak w mieście nie ma tak zwanej bieli. Co więc przeszkadza tamtejszym ludziom? Tylko te cholerne uszy? Jak niby mają kogoś prześladować, mając tylko to na uwadze? Co będą zaglądać wszystkim pod czapki? Albo będą grzebać we włosach? Skąd zresztą taka różnorodność? Świat wieśka to szara rzeczywistość, pełna nienawiści, przemocy i to ciągnie się już kawał czasu, z punktu widzenia logiki w takich ludziach trudno o zaakceptowanie aż takich innych. Jak by to było miasto portowe, to jest szansa, choć to nadal na poziomie wielkiej nieufności. Z mojej perspektywy problem rasizmu został spłycony do formy, praktycznie nieistotnej, czyli uszu...To już większym sensem byłoby zrobienie czarnych elfów i białych mieszkańców. O wiecznej młodości elfów nawet nie wspomnę... Stary elf uwłacza ich godności i pozbawia tak ważnej cechy tej rasy. Elfy pełne dumy, piękne, jakby pozbawione wszelkich trosk, ostrożne. Chociaż w wiedźminie zepchnięte do granic, mściwe, skłonne do desperackich rozwiązań. 

Karły...Sam Zoltan ok, jeszcze w miarę, ale jego pomagierzy, czy też bracia? No ja pierdo... Każdy ma chyba przed oczyma brodatych, silnych mężczyzn o szorstkim uosobieniu i jednakowym wśród swoim, ale bardzo niskim w porównaniu do ludzi wzroście. Tutaj to pokaz żenady... To mistrzowie kowalstwa, a nie potrafili stworzyć odpowiedniej dla siebie broni?

Widziałem słynną twierdzę Wiedźminów, wspaniały obraz taki, jaki sobie wyobrażałem. Ale chyba z cholernymi drogowskazami po drodze... Kurwa dziwki, "źli" magowie bez problemu trafiający do niej. I Vesemir, który zamiast grać rolę starszego nauczyciela, ostrożnego weterana tutaj traci wszelkie swe cechy. I Eskel o którym lepiej nie wspominać.

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do czarnoskórych, bardzo podobają mi się azjatki, jestem fanem anime oraz mangi, ale wciskanie wszelkiej inności na siłę razi w oczy. Czarny Blade, czy nawet Bóg w wersji Freemana, albo Nick Fury, który w komiksach był biały, ale dzięki aktorowi nie wyobrażam go sobie inaczej, niż jako Afroamerykanina. To właśnie dzięki ich grze filmy, czy też postacie stawały się klasykami. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach bardziej człowiek skupia się na tym, co kto i z kim robi w sypialni oraz na to jak wygląda, niż na samej grze aktorskiej. Przez ten "przymus" rośnie napięcie między przeciwnikami oraz zwolennikami, ponieważ to widać, kiedy postać została wrzucona na siłę, albo żeby coś udowodnić. 

Spotkałem się takim twierdzeniami, że poprawność polityczna to nie problem, że polaczki-cebulaczki nie potrafią przyjąć odpowiednich trendów,  ciemnogród i tak dalej. Jednak przez to, że zostaliśmy przytłoczeni wielokrotnie, jesteśmy wyczuleni na propagandę, co widać w TVP , czy na przykład w Wiedźminie. Mógłbym na koniec tego wątku powiedzieć jedno, rozrywka jest dla odpoczynku od problemów tego świata, a nie po to, by prać umysł jakimikolwiek nurtami. No chyba, że było to wplecione w fabułę tak, by czytelnik nie dostał tym prosto w twarz. 

Odejdźmy jednak od jakiej takiej znajomości Wieśka, jako serial bez źródła dla takiego przeciętnego zjadacza pewnie byłby dobrym średniakiem, widowiskowa walka, nakreśleni bohaterowie, są źli i są dobrzy, choć na pewno te przeskoki i pewne dziury w fabule, jak wszechobecne konie skutecznie usadzają ten twór na średnim poziomie.  Jako generyczne fantasy na pewno obejrzałbym, dlatego dla tych, co nie mają styczności ani z książkami, ani z grami była to dobra produkcja. Jednak nie stanowi to adaptacji Wiedźmina, raczej dość marną historyjkę napisaną przez amatora.

Tak na koniec, kiedyś sądziłem, że logika w fantasy nie istnieje, że wszystko się może zdarzyć. Jednak teraz wiem, jak w miarę to działa. Każdy stworzony świat posiada własne reguły oraz logikę, gdzie wszystko ma jakiś swoisty sens.  

Komentarze

Popularne posty